W przeciwieństwie do naszych siatkarzy, siatkarki nie miały szczęścia w losowaniu grup Mistrzostw Europy, które już w tym roku odbędą się w czterech krajach Starego Kontynentu. Podopieczne Jacka Nawrockiego trafiły bowiem do jednej z dwóch tzw. „grup śmierci”.

Biało-Czerwone, które swoje pojedynki w fazie grupowej turnieju finałowego EuroVolley2019 rozegrają w łódzkiej Atlas Arenie, trafiły na bardzo wymagające rywalki w każdym z trzech pierwszych koszyków, więc o awans do rundy pucharowej łatwo nie będzie.
Z pierwszego koszyka ślepy los przydzielił nam Włoszki, aktualne wicemistrzynie świata, które mają bardzo młody i wciąż rozwojowy zespół. Czy mogło być gorzej? Tylko teoretycznie, bo w zestawieniu tym znalazły się też Serbki – złote medalistki MŚ 2018 i srebrne IO 2016.
Z drugiego koszyka przypadły nam Belgijki, z którymi w przeszłości boleśnie polskie siatkarki przegrywały. Jak chociażby podczas rozgrywanych w Polsce kwalifikacji do Mundialu 2014, kiedy to Jacek Nawrocki zdecydował się powołać wszystkie najbardziej doświadczone zawodniczki, ale na niewiele się to zdało.
Trudno za słabych przeciwników uznać też drużyny narodowe Ukrainy i Słowenii, które mają w swoich szeregach kilka ciekawych zawodniczek. Teoretycznie najłatwiejszymi rywalkami będą Portugalki.
